Parlament Izreala przyjął kontrowersyjną ustawę o sądownictwie

Prowadzone w ostatniej chwili rozmowy mające na celu znalezienie kompromisu nie powstrzymały skrajnie prawicowego rządu Izraela, kierowanego przez premiera Benjamina Netanjahu, przed przyspieszeniem głosowania.

"Pomimo powszechnego niezadowolenia po nieudanych negocjacjach kompromisowych Kneset zatwierdził nowelizację" – podaje "The Times of Israel".

Ustawa, będąca częścią szerszych działań na rzecz "naprawy sądownictwa", uniemożliwia Sądowi Najwyższemu unieważnienie decyzji rządu.

Za głosowało 64 posłów. Posłowie opozycji na znak protestu zbojkotowali głosowanie i wyszli z sali, skandując: "wstyd".

Kontrowersyjna reforma. Netanjahu pod ostrzałem

Krytycy posunięć rządu Netanjahu argumentują, że nowe przepisy usuwają kluczowy element uprawnień nadzorczych sądu, co otwiera drogę do nadużyć.

Przeciwnicy premiera zarzucają mu, że zmiany mają tak naprawdę uchronić go przed pójściem do więzienia – Netanjahu ma bowiem cztery sprawy o korupcję.

Ofer Kassif, opozycyjny członek Knesetu, stwierdził, że obecny rząd Izraela jest "faszystowski".

Po głosowaniu minister sprawiedliwości Yariv Levin, architekt reformy, powiedział, że parlament zrobił "pierwszy krok w ważnym historycznym procesie" przebudowy sądownictwa.

Protesty w Izraelu

Wcześniej demonstranci, z których wielu uważa, że zmiany w wymiarze sprawiedliwości podkopują fundamenty demokracji w ich kraju, zablokowali drogę prowadzącą do parlamentu, a duże sieci handlowe i niektóre stacje benzynowe zamknęły się w ramach protestu.

Jednocześnie tysiące rezerwistów zadeklarowało odmowę służby w armii pod rządami obecnej koalicji, której działania uważają za skierowanie kraju na ścieżkę dyktatury. Te posunięcia wzbudziły obawy, że gotowość wojska może zostać zagrożona.

Głosowanie nad kontrowersyjną ustawą sądową odbyło się zaledwie kilka godzin po wyjściu Netanjahu ze szpitala, gdzie wszczepiono mu rozrusznik serca.